niedziela, 29 sierpnia 2010

Nadal ślubnie

U mnie sezon ślubny jeszcze trwa, w związku z tym klecę ślubnie...
Oj przydałaby się jakaś odmiana...
Oto wyniki mojej pracy w ilości 3 sztuk:

Nr 1




Nr 2



i Nr 3



Późno już, a ja mam jeszcze do zrobienia dwie kartki na jutro (ściślej rzecz ujmując - jedną kartkę - imieninową tym razem :) i jedną "ozdobę" na pudło z prezentem ślubnym - fotki wkleję oczywiście).
Zatem - do pracy rodacy.
A tym, którzy mogą się już udać w objęcia Morfeusza -  zazdroszczę i życzę dobrej nocy.
B.

Piractwo

Postanowiłam ozdobić skarbonkę, która będzie prezentem urodzinowym dla pewnego czterolatka.
Zauroczyła mnie serwetka z piratem - musiałam ją więc gdzieś wykorzystać.
Niestety, naklejanie dużych części (a właściwie prawie całych, w tym przypadku) serwetek to nie jest łatwa sprawa. Pewnie z papierem do decou byłoby prościej, bo jest grubszy i na pewno się tak nie marszczy jak serwetki, ale jakoś na razie mnie do niego nie ciągnie.
Dojdę jeszcze do wprawy z tymi serwetkami ;).

Wracając do skarbonki - nie pomalowałam jej farbą, bo wydawało mi się, że nie jest to konieczne i nakleiłam motyw na surowe drewno (lekko wygładzone papierem ściernym).
Niby nie jest źle, ale mam wrażenie, że serwetka straciła swoje piękne, wyraziste kolory.

Wyszło to tak:


tu własnie ukazują się zmarszczki :(




Do tego jeszcze spłodziłam kartkę z życzeniami (zdjęcie zrobione jeszcze przed wykończeniem)



i komplecik gotowy :)))

piątek, 27 sierpnia 2010

W wolnych chwilach

Wpadłam w trans.
W tym tygodniu - w wolnych chwilach robiłam kolejne kolczyki:



 


I na zamówienie:

(wersja "przód i tył")
(jak moje własne)

A prace jeszcze trwają :)


Pozdrawiam wszystkich w ten okropnie ponury piątek :)

Zanim...

...odkryłam piękne papiery do scrapbookingu i inne cudeńka, które można wykorzystać do ozdabiania, przygotowałam dla pewnej kobietki Księgę - pamiątkę wieczoru panieńskiego.
Okładka wygladała tak:


Pomyślicie pewnie "nic szczegónego". Fakt, teraz bym ją jeszcze ozdobiła, ale pamiętajcie, że to były moje początki.

W środkowej części Księgi ukryłam dwie rzeczy:
dyplom upamiętniający wieczór, na którym wszystkie uczestniczki złożyły podpis  oraz przysięgę przedmałżeńską do przeczytania na głos i podpisania przez przyszłą pannę młodą.
Były jeszcze cytaty na temat kobiety i mężczyzny, małżeństwa itp.

I tyle ;)

czwartek, 26 sierpnia 2010

Płyta w kwiecistej szacie

Obiecałam koleżance płytę ze zdjęciami z wspólnych wypraw naszych chłopaków.
Dawno obiecałam... Zimą...
Wyrzuty sumienia mam spore, w związku z tym postanowiłam, że jako zadośćuczynienie, przekażę jej tę płytę w ozdobnym, pamiątkowym opakowaniu.
Wyszło tak:
tytuł


okładka


i środek




Zdjęcia niestety drukowane na domowym sprzęcie, a nie wywoływane, co dałoby pewnie lepszy efekt. Ale myślę, że mimo tego będzie się podobać.

Księgi Gości Weselnych

Kiedy się dostaje zaproszenie na ślub i wesele, od razu przychodzi myśl - co wręczyć w prezencie?
Ja chciałam podarować coś, co będzie piękną pamiątką. Wpadłam więc na pomysł zrobienia i podarowania Księgi Gości Weselnych, do której wszyscy goście mogą wpisywać życzenia i wszystko to, czym chcą się podzielić z parą młodą w dniu ich ślubu.
No więc zabrałam się do pracy.
Na strony Księgi wybrałam ozdobny bristol (jak się później okazało - trochę za gruby).


Wszystko spięłam i przykryłam kalką z zachętą do wpisów. I...

... tutaj wkroczył introligator ;p 
Wszystko ładnie oprawił (a ile się nagadał o tym grubym papierze... że się nie da skleić, że się nie otworzy bla bla bla - a proszę jak pięknie służy: i nawet się otwiera:)).

Potem znów wkroczyłam ja w celu ozdobienia.
Nabyłam papier do scrapbookingu, papierowe kwiatki, satynowe tasiemki i koronki. Lepiłam, dziurkowałam, drukowałam. I po jakims czasie okładka zewnętrzna wygladała tak:

(zdjęcie autorstwa Poli)

 Wszystko ozdobiłam subtelną koronką i satynowymi wstążkami.

Gdzieniegdzie pojawiły się sentencje lub krótkie wiersze o miłości. I tyle.
Państwo młodzi byli wzruszeni, a goście - rozpisali sie tak... że w księdze zabrakło miejsca ;)
Niedługo później, znajomi, których tą Księgą obdarowaliśmy, zamówili podobną dla swoich znajomych.

Druga Księga Gości Weselnych mojego autorstwa wyglądała następująco:



Wewnętrzne okładki - ze zdjęciem państwa młodych i wierszem.


Mam nadzieję, że się podobała. 

No i przyszedł czas na scrapki

Odkąd przez przypadek znalazłam w necie kartkę w stylu scrap a później całą galerię scrapkowych piękności, sama zapragnęłam zmierzyć się ze scrapbookingiem.
I w ten sposób powstał prezent dla przyjaciółki - ozdobione pięknym papierem pudełko na karteczki memo.


 

Do tego pudełka dołączyłam jeszcze kartkę i zakładkę do książki


I prezent gotowy :)



I znów decou

Po biżuterii przyszła pora na coś większego. Zaczęłam więc od zrobienia lipcowych kompletów imieninowych. I zaszalałam. Dla mamy ozdobiłam deseczkę pod kalendarz i wykonałam obręcze do serwetek. Wyszło tak:


a to druga strona deseczki - gdyby lawendowa się znudziła (swoją drogą - ta się bardziej mamie spodobała)


W prezencie imieninowym dla teściowej powtórzyłam obręcze, ale tym razem zamiast lawendowych powstały różane i dodałam do nich jeszcze podkładki pod szklanki, bo moja teściowa jest ich wielka fanką (pozdrawiam).
Strasznie dużo pracy z tym było, bo i obręcze  - 10 szt.


i podkładki - też 10 (bo więcej się nie zmieści w pudełku)

 

no i samo pudełko też musiałam ozdobić


Ostatecznie, po zapakowaniu, prezentowało się następująco:


Teściowa zadowolona.

Na tym nie koniec.
Dla pewnej Anny :) powstał komplet z serwetki "kobieta elegancka" w postaci kartki i wizytownika:




oraz różany, romantyczny wieszak na ubrania:
(zdjęcie dzięki uprzejmości Poli; jej autorstwa)

Nad wizytownikiem się trochę powściekałam, bo nie sądziłam, że będzie tak trudno. Zamiast wymalować go w środku bejcą lub farbą, wpadłam na pomysł, że wykleję wnętrze serwetką. I miałam za swoje. Nie pomyślałam, że będę go musiała dokładniej niż przy farbie (bejcy) zabezpieczyć lakierem.  W związku z powyższym dwa dni spędziłam z papierem ściernym w dłoni, bo się wizytownik nie chciał zamykać!
Cóż... najlepiej się człowiek uczy na własnych błędach...

środa, 25 sierpnia 2010

Moja przygoda z techniką decoupage

zaczęła się pod koniec maja  tego roku, kiedy to wybrałam się z częścią rodzinki na plener zielonoświątkowy do Szreniawy i tam wzięłam udział w półgodzinnym (!) "kursie". I to była moja pierwsza praktyczna lekcja (wcześniej naczytałam się o co w tym wszystkim chodzi). Zrobiłam wtedy moją pierwszą (i jak dotąd jedyną) deseczkę na zapiski.Teraz na nią patrzę i śmiać mi się chce, bo ani to ładne ani skończone (jedna warstwa lakieru to przecież nic, a jakos mi nie po drodze z kolejnymi :/). Ale powiesiłam ją w kuchni i bazgrolę na niej co dzień listę zakupów.
A wyglada tak: 


Niedługo potem zrobiłam kurs (już dłuższy) biżuterii w stylu decoupage i lawina ruszyła. Oszalałam. Dosłownie. Nie tylko na punkcie biżuterii. Wszystko wokół zaczęłam klasyfikować wg kategorii "nadaje się do ozdobienia" lub "nie nadaje sie do ozdobienia". Utrudnia to trochę życie ale też dzięki temu okazało się, że moja głowa pełna pomysłów JEST. Miałam chęć ozdabiać dosłownie wszystko. Na szczęście był i jest ktoś, kto do moich zainteresowań i pasji podchodzi z dystansem i pilnuje, żebym nie ozdobiła(?) przypadkiem całego mieszkania :)))

No więc zabrałam się na początek za biżuterię. Na w/w kursie wykonałam taki komplecik:


A później już się posypały kolczyki:

  

Zdarzyła się też bransoletka:


i wisiorki:

 

Ciąg dalszy nastąpi - kolejne bazy pod kolczyki i wisiory już czekają na ozdobienie :)